dziś przeszedłem painkillera... 3 raz
potem zagrałem z bratem ciotecznym (niepegasusującym, ale zawsze do TMNT TF chętnym) w Best of the Best. ja wziąłem styl 5, a on 8. wcześniej siedziałem przy grze ledwie kilka minut i nic nie umiałem, więc teoretycznie powinny szanse być wyrównane. i były. co prawda wygrywałem , ale w 4 rundzie nauczył się robić podwójny cios którego nie umiałem unikać i zarwałem 1 knockdown. lipa.
w drugiej walce opanowałem lepiej ciosy i co chwila waliłem go odpychającym butem albo podcinałem , to nie za bardzo miał jak wygrać. zbiłem go knockoutem
potem rundka w race america. grałem na pegasusie, na emu też ledwie chwilkę. najpierw pół rundki żeby sterowanie poznał, a potem sieksa. no i moje obycie z emu mi pomogło, wygrałem 2:7, z czego te najwazniejsze, końcowe wszystkie ja zgarnąłem. trzykrotna przewaga punktowa.
coś czuje, że przez hamachi nie trzeba już się będzie ograniczać do TMNT