Autor Wątek: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P  (Przeczytany 349770 razy)

VertekS

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 225
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1680 dnia: 21.01.2021, 17:27:37 »
Ukończyłem MediEvil 2. Świetnie się bawiłem, w poprzednim wpisach trochę narzekałem na ułomności gry ale zmieniam ocenę. Właściwie poczułem się komfortowo ze wszystkim oprócz skoków, tych do końca nie opanowałem tracąc kilka (!) żyć. Kamera robi takie mumbo-jumbo w zamkniętych przestrzeniach że do końca ciężko było mi ocenić odległości oraz odpowiedni moment wybicia.
W dalszej części przygody miały miejsce imponujące jatki jak na PS1, kilkanaście postaci, setki cząsteczek, wiele źródeł oświetlenia... momentami PS1 klękało do 5 - 10 FPS.
Podobał mi się świat stworzony przez twórców, wsiąknąłem na tyle iż między przerwami w graniu myślałem co tam jeszcze przygotowano dla gracza, rozmyślałem nad fabułą co i jak, wiążąc to z poziomami które zwiedziłem i tak dalej.
Poziom trudności jest w sam raz, trzeba trochę poćwiczyć by ogarnąć różne mechaniki: walkę w zwarciu oraz dystansową, strafe'owanie, operowanie kamerą, rozpracować logikę przeciwników. Zagadki niespecjalnie rozbudowane ale nie są na jedno kopyto, doceniam.
Złoto oszczędzałem niemal do końca co okazało się rozsądne, uzbierałem 2600 które wydałem w całości na naprawę zbroi, tarczy, naboje do gatling guna. Balans broni jest taki sobie, bomby właściwie w moich rękach były bezużyteczne, wspomniany gatling robi miazgę. Pomiędzy tym reszta żelastwa.
Widzę że wielu pisze iż sequel gorszy od "jedynki". Nie mam porównania, jednak MediEvil 2 to w moich oczach solidna produkcja czasów PS1, takie 8,5/10 gdzie minus jeden to za samą kamerę. Jak ktoś nigdy nie grał to polecam zagrać żeby wyrobić sobie własną opinię, jest duża szansa że się nie zawiedziecie.

VertekS

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 225
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1681 dnia: 23.01.2021, 15:35:04 »
Sobotnie przedpołudnie minęło mi z Super Probotectorem. Ostatnie rozgrywki grałem na trzech życiach, postanowiłem ustawić sobie max, czyli siedem. Warto było, dużo szybciej szło ogarnianie kolejnych przeszkód jakie Konami na mnie przygotowało.
Najpierw przeszedłem grę na poziomie trudności easy, na ostatnim continue. Właściwie najtrudniejszy był dla mnie czwarty etap, ten z autoscrollingiem. Reszta poszła już lepiej mimo że dziś pierwszy raz grałem te rundy. Ending oczywiście zobaczyłem ale tylko częściowo - gra zachęca do przejścia na wyższym poziomie trudności a zarazem odpala "następną pętlę" właśnie poziom wyżej - na normal.
Kilka prób potrzebowałem ale i ukończyłem dziś grę na normalu, final boss fuksiarsko padł na ostatnim życiu po odpaleniu ostatniej atomówki. Względem easy gra zawiera wieeele więcej skomplikowanych patternów. Wystarczy jakiś tam nowy przeciwnik albo przeszkadzajka i od razu jesteś wybity z rytmu. Tutaj już trudność rośnie z każdą pokonaną rundą a nie że najtrudniejsza runda jest gdzieś tam w środku rozgrywki. Ending oczywiście znowu zachęca do przejścia na wyższym poziomie trudności.
No to zagrałem sobie na hard zacinając się na subbossie w trzeciej rundzie co wchodzimy po ścianie, dokładniej gdy zamyka on nas przy niej. Nie widzę patternu jak unikać jego ataków ale spokojnie, pewnie rozkminię to jak wiele zagadek tej gry dziś.

VertekS

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 225
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1682 dnia: 24.01.2021, 15:51:05 »
Przedpołudnie spędziłem ze Spyro 2: Gateway to Glimmer. Dawno w żadne Spyro nie grałem, zapomniałem jakie to relaksujące, wręcz emeryckie doświadczenie. Pierwsze poziomy to wiadomo jest łatwo. Nie wszędzie od razu wejdę - spoko, wróci się później na luzie. Z trylogią na PS1 jest tak, że nawet jak gdzieś skuję to nie przyprawia mi to frustracji, wiem że to ja zawaliłem a nie że: kamera dostała jobla, Spyro zignorował moje polecenia, fizyka bądź system kolizji klęknął, jakiś bug wystąpił czy tym podobne.

Głównie mam porównanie z jedynką która przeszedłem dawno temu. "Dwójka" stara się być bardziej cool, dobrze jej to wychodzi. Z tego co pamiętam w porównaniu z jedynką to więcej życia jest w świecie Avalonu, tu ktoś ci daje dobre rady, tam daje jakieś zadanie a tam mówi, że coś tam jest na górze ale nie wejdziesz bo nie potrafisz się wspinać. Filmiki na początku / końcu poziomu to zabawna sprawa, lepiej zapoznają ze światem gry.

VertekS

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 225
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1683 dnia: 29.01.2021, 17:43:56 »
Ostatnio kontynuowałem rozgrywkę w Spyro 2. Przypadł mi do gustu podwodny poziom, "Aquaria Towers", myk z napełnianiem wodą kolejnych części mapy wyróżnia spośród innych plansz, możliwość wejścia do wnętrza wież (budynków) na dużych mapach to nie taka często spotykana sprawa w erze PS1. W ogóle zauważyłem niemal identyczną konstrukcję map, zawsze są jacyś mieszkańcy lokacji do uratowania a tereny odblokowujemy sukcesywnie - w celu otwarcia kolejnej części trzeba zdobyć jakiś klucz, diodę czy inne świecidełko.
Pokonałem pierwszego bossa a zatem zwiedzam świat z drugiego "huba", część plansz już za mną, Spyro umie już wspinać się po drabinach. Z backtrackingiem poczekam aż nauczy się headbasha.
W lodowej lokacji Hunter napsuł mi krwi, jest tam taka minigierka w zbieraniu kryształów czy czegoś, przy drugim meczu ten ciul oszukuje bo chamsko cały czas kieruje się do najbliższego elementu. Sztucznie jak komputer, nie jak człowiek który musi się rozejrzeć. Najlepszą taktyką na to okazało się łazić za nim podbierając kryształy spod nosa zanim wyskoczą / w locie.

Oprócz tego na PC naszła mnie ochota na Skoki Narciarskie 2004. Jakoś tak wspominam je lepiej niż nostalgicznie chwalone Skoki Narciarskie 2002. Jak pierwszy raz grałem to trzy sezony zajęło mi zanim coś sensownego zacząłem skakać, akurat już musiałem oddać płytę i tyle było z grania. Teraz pod koniec pierwszego sezonu wpadały już podium a jak czegoś nie odwaliłem to top 10 było gwarantowane. W drugim sezonie już maks staty po 100 i regularne pierwsze miejsca przy dwóch bardzo dobrych skokach, przy średnich top 5. Byle nie przejechać progu.

VertekS

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 225
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1684 dnia: 10.02.2021, 15:19:41 »
Początek lutego z grami spędziłem tak:
Dokończyłem Spyro 2: Gateway to Glimmer. Trochę się nagłówkowałem z niektórymi zagadkami i przyznam raz znalazłem rozwiązanie w sieci - zadanie z odzyskaniem ołówka dla profesora. Nie wiedziałem co zrobić z jajkiem, po 30 minutach krążenia po planszy poddałem się. Widziałem że jest kociołek, jakaś doniczka, fontanna z monetami no i pień ale nic się nie dało z nim zrobić. Nie zauważyłem że jest tam gniazdo na drzewie xD.
Wcześniej pisałem o atrakcyjnym dla mnie poziomie podwodnym, Metropolis spodobało mi się w podobnym stopniu. Na chwilę zapomniałem że gram w grę w klimacie bajkowym, bardzo autentyczna lokacja przyszłości.
Trylogia Spyro to takie gry że nie trzeba tego rekomendować bo każdy je zna / grał w nie. A jak nie zna to polecam się zapoznać, zalet jest tyle że miejsce w poście by mi się skończyło żeby je wymienić.
Aha - nie kumam o co chodzi ze "skill point", jakoś mi się podczas rozgrywki nie rzuciło w oczy, dopiero to dostrzegłem po przejściu jak wertowałem guidebook.

Dalej mam chęć na ten typ rozgrywki zatem rozpocząłem grę w Spyro Year of The Dragon. Dawno dawno temu piłowałem ostro demo tej gry na krążku OPSM 68. Już natrafiłem na jedną lokację stamtąd - skatepark. Pierwsze wrażenia to takie że "trójka" na każdym kroku jest już totalnie cool - jak w poprzednich częściach różne poboczne aktywności były faktycznie poboczne a trzonem gry były elementy platformowe i zbieranie diamentów tak tutaj wygląda mi na balans przesunięty w kierunku minigier. Zobaczę co czeka mnie dalej.

Jak to spiker na ekranie tytułowym mówi: "STREET...FIGHTER...ALPHA..........TWO" na SNES. Przeszedłem. Przy czym przeszedłem jest naciągane, wiadomo - różne poziomy trudności, wiele postaci, przejście bez przegranej i tak dalej. Odpaliłem na zapoznanie z grą dobrze mi znanego Ryu na domyślnych ustawieniach (trudność 4/8, damage 2/4, do dwóch wygranych walk) przechodząc Story Mode bez porażki. Oczywiście niepełny ending, gra zachęca mnie do przejścia na wyższym poziomie trudności.
Imponujący port jak na konsolę z 1990 roku. To co negatywnie mi się rzuciło w oczy to mierna miejscami muzyka (zero niskich tonów na przykład) oraz zwieszki przed rozpoczęciem walki. Tak wszystko wygląda godnie - sam port wyszedł na SNES w 1996 roku czyli to już była pora rządzenia PS1 oraz Segi Saturn a 16-bitowiec jakoś się jeszcze bronił w 2D.


Takie samo szybkie zapoznanie miałem z dwoma innymi grami. Isolated Warrior na NES... ogrom akcji podczas rozgrywki powoduje u mnie niemal wypływanie mózgu. Całości nie pomaga fakt że wolę ogrywać wszystko na Famicomie AV a mam wersję gry PAL, zatem wszystko dzieje się szybciej. Jakoś dałem radę przebić się do czwartego poziomu a tam maks dolatuję do bossa, jest bardzo trudno. Grywalność 10/10, spełniła moje oczekiwania a nawet więcej.
Motyw z ekranu tytułowego to jeden z najgorszych jakie znam, polecam wygooglować. Niektóre kawałki podczas rozgrywki też ssą konkretnie a niektóre zasługują na umieszczenie w zestawieniach "Top music" z NES. Jak przystało na grę od KID przy większej ilość obiektów na ekranie / bossach FPS spada drastycznie gdzieś do wartości 5 - 10.

Druga gra to Pop 'n' Twinbee na SNES. Mam już wersję na Super Famicoma a była okazja to nabyłem kartridż z angielskimi napisami. Kawał świetnego, bardzo przystępnego SHMUPa. Pogrubione, bo istnieją gry z tego gatunku przeznaczone tylko dla masochistów a ta moim zdaniem może zachęcić graczy do lepszego zapoznania z tego typu grami. Bardzo lubiłem za dzieciaka TwinBee na Famicom / NES, "Pop..."  wygląda jak bezpośredni następca tejże. Przesłodka, przekolorowa, przegrywalna, kilka innych "prze" by się jeszcze znalazło. Muszę kiedyś do niej bardziej przysiąść.

Doolo

  • Stały bywalec PG
  • *****
  • Wiadomości: 356
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1685 dnia: 13.02.2021, 21:12:19 »
Kolego Verteks od jakiegoś czasu czytam Twoje wpisy i jestem wielce uradowany, że ktoś z kolekcjonerów jeszcze pyka z takim zapałem i pasją w te wszystkie gierki i to prawilnie na konsoli bez żadnych nowoczesnych wspomagaczy. Szczególnie ujęła mnie Twoja zażarta batalia w tytule Super Bomberman 3 i Super Probotector. Tak trzymać!!

Ja odkryłem Pop'n'Twinbee stosunkowo niedawno bo raczej odrzucają mnie shmupy na wesoło ale ten jest wyborny.

Żeby nie było, że nie na temat to ja pograłem dziś trochę w Rockmana 7 (którego tak się składa kupiłem od Ciebie) i zabiłem 5 robot masterów. Póki co jest całkiem łatwo jak na standardy przygód "niebieskiego". Teraz muszę trochę pokręcić się po planszach żeby zdobyć kilka ulepszeń (pieski, zbroja) i wracam do ubijania bossów.

Doolo

  • Stały bywalec PG
  • *****
  • Wiadomości: 356
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1686 dnia: 28.02.2021, 16:23:58 »
Dziś pękło Pop'n TwinBee. Wcześniej pykałem trochę w tę grę w ramach usługi Switch Online i tak mi się spodobała, że kupiłem sobie na kartridżu i postanowiłem, że jak mam przejść to zrobię to prawilnie na SNESie. Nie spodziewałem się, że uda mi się za pierwszym podejściem w niecałe 1,5h (w trakcie przerwa na obiad). Sama rozgrywka wymaga starań i nieco podnosi adrenalinkę, bo na ekranie dużo się dzieje jednak ułatwieniem niezmiernym jest pasek zdrowia (zwykle w takich grach jeden strzał i zgon), łatwość w dozbrojeniu dodatkowymi samolocikami czy w barierę ochronną. Do ostatniego bossa dotarłem w opłakanym stanie, bo straciłem wszelkie dopałki i została mi zaledwie mała kreseczka życia (byłem dosłownie na 3 strzały). Do pokonania był wielki robot co strzela ogniem, laserami, rakietami, wali jakimś giga promieniem, który nas do siebie przyciąga, jeszcze jakieś bajery i ku memu zaskoczeniu udało się :D Manewrowałem, pociłem się, strzelałem z bezpiecznej odległości aż aż wybuchł ;) Super gierka polecam.

VertekS

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 225
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1687 dnia: 03.03.2021, 16:15:42 »
Dużo ograłem rzeczy w lutym.

Najpierw większe gry. Dokończyłem Spyro Year of The Dragon na 100%, właściwie na 117%. Gra 10/10, wszystko jest tam na najwyższym poziomie, nawet takie detale jak zabezpieczenia antypirackie ;). Poszperałem na temat gry trochę w necie i jeszcze większy podziw dla twórców, że w rok dowieźli taką grę nawet już tam biorąc pod uwagę, iż mieli cały silnik stworzony. Przymykam też oko na jeden, jedyny psujący grę bug z torami oraz niedokończoną ścieżkę dźwiękową.
W ramach ciekawostki - wyrównałem rekordowy czas na jednym z torów ale gra uznana że to nie jest nowy rekord. W sumie, technicznie rzecz biorąc racja ale niesmak pozostał. Później dołożyłem kilka sekund.


Przeszedłem też kampanię Wikingów w Medieval: Total War. Najpierw na poziomie łatwym żeby zorientować się co i jak, potem na normalnym. Pełna dominacja całej wyspy - najpierw w 965 roku, potem w 880 roku. Strasznie lubię mapę strategiczną, rozwijanie prowincji, ustanawianie handlu morskiego który jest żyłą złota w tej grze a szczególnie możliwość rekrutacji coraz lepszych jednostek po postawieniu odpowiednich budowli. Ekran taktyczny z bitwami zawsze traktowałem jako taki sobie, jak mam dużo oddziałów do zarządzania to nigdy nie wyjdzie mi to, co sobie zaplanowałem w danej bitwie.
Jeszcze w lutym ruszyłem z kampanią europejską, wczesne średniowiecze jako Polacy, na łatwym bo znowu trzeba się uczyć drzewka rozbudowy oraz ocenić które prowincje są warte uwagi a które olać. Polska w early świetna frakcja na start, ma się mnóstwo neutralnych terenów na wschód, jak się pospieszy to się zamknie inne kraje przed ekspansją, nawet Nowogród na północy. Moja obecna sytuacja na screenie po prawej.


Ogrywałem też homebrew na NES / Famicom. Ukończyłem dwie gierki. Beer Slinger to wariacja na temat bycia barmanem, pewnie graliście w coś podobnego na innych platformach. Gra warta odnotowania ze względu na świetne zastosowanie próbek dźwiękowych - nie kojarzę żadnej licencjonowanej gry z tak czystym ludzkim głosem.
Druga gra to Blow'em Out . Prosta platformówka gdzie gasimy podmuchem świeczki na tortach. Nic specjalnego.


Teraz czas na moje największe rozczarowanie growe lutego. Kingdom Come: Deliverance. Gdzieś tak w połowie lutego wyskoczyła mi promka na GOG. Patrzę: dobrze wygląda, to będzie coś w stylu Mount & Blade? Szkoda kasy, pobiorę z torrentów ;). Miałem dobre przeczucie.
Sterowanie drewno. Pierwsze dwie godziny zabawy - z osiem razy zbugowałem się w kamieniach, krzakach, różnych takich obiektach; później już się nie szwendałem poza ścieżkami. Po jakichś ośmiu godzinach dopiero dostałem coś w rodzaju intro. Pograłem ogólnie jakieś 10 - 11 godzin i odpadłem. Wszystko się okropnie ślamazarzy, właściwie nic się w tej grze nie dzieje. Od ostatniego wyłączenia gry nic mnie nie ciągnie do tytułu i jest na wylocie z dysku.

Marzec zacząłem od lekkich gier - najpierw postawiałem klocki w Incadii ale widzę że muszę sobie dawkować tę grę. Potem przeszedłem Tank-o-box, czyli współcześniejszą wariację na temat Battle City. Obie gry to reprezentanci gier indie z wczesnych lat dwutysięcznych.
Tank-o-box widzę że jest chyba jakimś kultowym tytułem na wschodzie, na YT dużo komentarzy napisanych w cyrylicy, możliwe że nawet mieli jakąś specjalną wersję bo ja mam tylko jeden tryb gry, a widziałem jakiś taki że gracze startują mając 99 żyć i trzeba rozwalić mnóstwo czołgów aby ukończyć poziom.

Mcin

  • Twój Moderator
  • Moderator Globalny
  • Stały bywalec PG
  • *****
  • Wiadomości: 2922
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1688 dnia: 06.03.2021, 12:27:20 »
Eeeej, miałem Takn-o-box w ramach jakiejś paczki z kioskowego wydawnictwa kilkanaście lat temu. Świetna gra na co-op na jednej klawie.
Do dziś śni mi się po nocach poziom ze "ścianą ognia" katiusz.

VertekS

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 225
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1689 dnia: 07.03.2021, 11:14:05 »
No ja podobnie, tyle że to kolega czasem kupował gierki z gazet w kioskach a ja zapamiętałem to co było warto i starałem / staram się znaleźć w sieci ;). Chomikuj najlepsze jest w tym.

Za dzieciaka nie potrafiłem daleko dotrzeć także byłem miło zaskoczony że zobaczyłem ending.
Najgorszy fragment to z "falami" - gramy kilka rund na jednej planszy tyle że każda fala to więcej wrogów, ostatnia to tak z 20 pojazdów naraz. Najgorsze że przeciwnicy na drodze do bazy właściwie nie mają przeszkód, baza stoi sobie na środku jak orzełek w Battle City. Z dwa murki na środku które kruszą się w pięć sekund, boki są właściwie niczym nie zastawione. Walisz ile wlezie na środku licząc że cię nie skasują. Grałem aż wytrwałem po kilku podejściach.

Ten poziom z wyrzutniami o którym wspomniałeś to tam jest gdzie się skryć plus zawsze wypada z katiusz jeden i ten sam bonus ale nie pamiętam jaki. W sumie to jeszcze jeden jest chyba z samymi wyrzutniami później ale tam też jest gdzie manewrować.

Doolo

  • Stały bywalec PG
  • *****
  • Wiadomości: 356
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1690 dnia: 07.03.2021, 19:47:23 »
Dziś ukończyłem Super Adveture Island (SNES). Nie wiem co jest z tą grą, bo jest nudna i denerwująca, a jednak chciało mi się ją ukończyć. Bardzo łatwo o zgon bo postać ginie od jednego ciosu, ciągle musi jeść, broń trzeba ulepszać żeby była użyteczna. Przeciwnicy często są mali i mają nieskoordynowane ruchy - łatwo o zgon. Denerwujące też jest to, że żeby skakać wyżej trzeba trochę się rozbiegnąć lub użyć specjalnego wyskoku. Grafika jest na pewno bardzo ładna. Świetny pixel art postaci i ładne tła. Muzyka trochę cicha i taka sobie. Wkurzała mnie i odrzucała ale jednak z drugiej strony coś przyciągało i kazało ukończyć. Może po prostu duma albo chęć pobiegania półnago na tropikalnej wyspie. 5/10


« Ostatnia zmiana: 08.03.2021, 19:36:07 wysłana przez Doolo »

Doolo

  • Stały bywalec PG
  • *****
  • Wiadomości: 356
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1691 dnia: 08.03.2021, 19:34:47 »
Dziś ukończyłem na normalu Tiny Toon Adventures: Buster Busts Loose! (SNES) Bardzo fajna i przyjemna gra w świecie Animków. Wcielamy się tu w Kinia, który musi pokonać 6 zróżnicowanych plansz. Może on skakać, kopać z przewrotki a także przez krótki czas dashować. Część plansz to klasyczne platformówki. Skaczemy, tłuczemy wrogów, ale jest też parę urozmaiceń jak gra w football amerykański czy pinball. Trochę szkoda że gra nie tłumaczy wprowadzanych nowych zasad gry ale po paru zgonach załapałem o co chodzi ;-)  Najbardziej zręcznościowe etapy to gdy cały czas dashujemy i musimy odpowiednio skakać.
Odwiedzimy tu różne miejsca jak szkołę, przestworza, dziki zachód, upiorny zamek czy kosmos. Jest parę fajnych pomysłów na rozgrywkę ale nie są jakoś super rozwinięte bo gra jest łatwa i szybko się kończy. Jest aż 5 kontynuacji a miedzy planszami mini gierki gdzie można łatwo nabić parę dodatkowych żyć. Grafika jest bardzo ładna, a animacja płynna. 7+/10


SebaSan1981

  • Astromaniac
  • Stały bywalec PG
  • *****
  • Wiadomości: 561
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1692 dnia: 12.03.2021, 03:07:37 »
Po ukończeniu Ghost of Tsushima, zabrałem się za Control bo była w zeszłym miesiącu w PsPlus za friko więc głupio by było nie wziąć takiego szpila.



Gra to taka Metroidvania we współczesnym stylu z dodatkiem klimatów thrilleru i tajemnic rodem z Miasteczka Twin Peaks. Bardzo fajny gameplay, mechanika destrukcji otoczenia i używania przeróżnych mocy jakie odblokujemy wraz z progresem gry.



Stardew Valley. Ajj retro konsole mogą pozazdroscić tej gry konsolom obecnej generacji.. SV to taki symulator farmera z retro grafiką w stylu tej z Nesa/Snesa. Gra z ogromną ilością contentu, non stop rozwijana. Najlepszy jest myk że została stworzona przez JEDNEGO człowieka co czyni ją tym bardziej wartościową. Bardzo przyjemna i relaksująca gierka, którą mogę szczerze polecić :)

Doolo

  • Stały bywalec PG
  • *****
  • Wiadomości: 356
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1693 dnia: 15.03.2021, 16:35:20 »
Dziś ukończyłem Donald Duck in Maui Mallard (SNES). Nie spodziewałem się tak dobrej gry. Przyznam, że detekcja kolizji i hitboxy trochę leżą, ale grafika, muzyka, animacja to najwyższa półka. Gramy tu jako tytułowy Maui, który jest detektywem i przede wszystkim może strzelać ze swojego pistoletu. Do tego dochodzi jego alter ego Shadow, któy z kolei jest ninją wyspecjalizowanym w walce kijem. Na nim skupia się większość elementów platformowych bo może on swoim kijem zaczepiać się specjalnych haczyków i zakleszczać między ścianami. Całość to 7 długich rozbudowanych poziomów, w których oprócz ciekawych zmagań platformowych czeka na nas masa skarbów do zebrania. Dzięki systemowi haseł przeszedłem sobie na dwa podejścia. Polecam. Ode mnie 8,5/10


Mcin

  • Twój Moderator
  • Moderator Globalny
  • Stały bywalec PG
  • *****
  • Wiadomości: 2922
    • Zobacz profil
Odp: W co dzis zagralem... Co przeszedłem... Gdzie poległem...:P
« Odpowiedź #1694 dnia: 22.05.2021, 12:25:45 »
Przeszedłem Angry Birds od Nice Code
.
.
.
Czemu ja to sobie zrobiłem?  :o