Cóż, kolekcjonuje gry ogólnie, nie tylko na Pegasusa - zresztą kolekcję na pega mam dość biedną. Kilkadziesiąt bazarków (trafią się na nich przynajmniej niezłe gry...) i z 20 - 25 wartych coś więcej kartridży. Kupuję gry na PSX`a, PS2, Xboxa (tego pierwszego of koz), PSP i czasem jak coś trafię na Fami/Pegasusa. Z kupowania gier na PC dawno się wycofałem, ostatnią grą jaką kupiłem na tą "platformę" był Splinter Cell Pandora Tommorow w premierowym brytyjskim wydaniu znalezionym w... szmateksie xD
Wracając do tematu. Moja rodzina już nawet nie zwraca uwagi na moje paczki. Kiedy przyjdzie mi kolejna gra z allegro czy kiedy coś znajdę na bazarach czy w innych komisach reakcja wygląda mniej więcej tak;
[M] - co tam sobie kupiłeś znowu?
[P] - a gierkę fajną znalazłem za grosze.
[M] - oo, pokaż
W tym momencie pokazuje co nabyłem i mama przygląda się, po czym oddaje i tylko stwierdza, że chyba nie mam na co wydawać kasy i mam fioła. Ogólnie całkiem pozytywnie.
Brat popatrzy z mieszanym zaciekawieniem, skomentuje tylko czasem, że "fajna gra" czy coś i na tym się kończy. Siostra i ojciec umywają ręce od mojej pasji.
W moim najbliższym otoczeniu (z poza rodziny) moja pasja jest odbierana w różny sposób. Dziewczyna uważa mnie za "nerda", sama mi czasem coś znajdzie i ogólnie toleruje to co robię (dziękuje za Shadow of the Collosus!) Przyjaciel jeden uważa, że skoro te gry sprawiają że jestem szczęśliwszy, to bardzo dobrze i fajnie że mam jakąś pasję. Drugi przyjaciel zaś, uważa to za totalną głupotę, stratę czasu i czuje czasem jego ironiczny wzrok na sobie...
Ogólnie staram się nie załamywać i brnąc w to co czyni mnie szczęśliwszym, mimo iż czasem czuję się samotny w tym co robię. Bo nie ukrywajmy, wielu podobnych do nas ludzi jest po prostu nie zrozumiana i uważana trochę za dziwaków