A Mi co się przydarzyło tydzień temu!Metalowa Brama wbiła Mi się w Pięte!A oto jak do tego doszło:
Feralnego dnia przyjechał do mnie kolega.Zagraliśmy w GOAL3,w Fife parę meczy,ogólnie zabawa
.
No i przyszedł czas,gdy On miał jechać do domu.Więc ze swojej wielkie grzeczności poszedłem na podwórko i otworzyłem Mu bramę.Fail!Moja pamięć Mnie zawiodła ;(
Zapomniałe,że nasz brama sama żyje!Znaczy się nie żyję,ale ma swoje humorki.Już dawno mówiłem ojcu,żeby naprawił bramę,bo Komuś coś się stanie!Ironia!Stało się,ale Mi!
Podczas ostwierania bramy ona spadła dosłownie z przęsła i wbiła się mi piętę.
Głęboko nie wbiła się,ale ból potworny.Od razu pobiegłem do łazienki.Tam zanalazłem wodę utlenioną.Co najdziwniejsze krem zaczęła Mi lecieć dopiero w domu.Na podwórku nic nie nyło widać krwi.Wbiegam do łazienki,a tu cała stopa we krwi!Dramat!
-Ja mam mecz za dwa dni!-krzyknąłem.Po przeczyszczeniu rany natychmiast ją zabandarzowałem.
Mama wraca do domu-Co Ci się stało?
-Nie widziałaś bramy?!-spytałem.
-No właśnie się zepsuła,to wiem,bo widziałam-odpowiedziała.
-Face palm-w Moim wykonaniu.
Gdy spojrzała Mi na stopę powiedziała:
-O chłopie,to się do zszywania nadaję.
-Nie dam się zszywać jakims patałachom z Niska!-krzyknąłem.
-Jak chcesz,ale długo Ci się to będzie goić-powiedziała.
I miała rację.Do tej pory moja noga wygląda koszmarnie.Chodzić w butach nie mogę,cały czas w papciach naginam ;(
Morał z tej feralnej historii jest prosty:
Nie słuchasz Mamy,cierp chłopie do wiosny!