Najlepsze, że ja nigdy nie mówiłem ani 'kaseta', ani 'dyskietka', tylko zawsze był to dla mnie 'kartridż'. Strasznie się denerwowałem, jak ktoś przekręcał.
Nie mogę sobie przypomnieć skąd wiedziałem, że taka jest właściwa nazwa. Ale na pewno wiedziałem, że i dyskietki i kasety to co innego.