« dnia: 09.11.2017, 19:40:04 »
Zanim łączenie uniwersów wielu gier w jedno stało się modne, Konami już wpadło na ten pomysł na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych – Parodius to miks postaci z gier tego studia, gdzie motywem przewodnim jest Gradius.
Poziom japońskości w tym tytule jest wysoki i ani na chwilę nie spada; dla przykładu w ilu dziełach ten „dobry” bohater walczy z grupą wrogów złożonych z butelek(?), ptaków, statku – kota, pingwinów, skrzyń z wrogami, ustami… tyle wyliczania już chyba wystarczy, żeby uświadomić sobie ekscentryczność produkcji.
Ten shoot 'em up imponuje rozbudowaniem pod każdym względem, aż konsola potrafi przy ostrej rozróbie zejść z odtwarzaniem gry do… hmm, pięciu klatek na sekundę? Spowolnienia są tutaj istotnym elementem rozgrywki, na który grający ma duży wpływ – często naparzałem pociskami w próżnie tylko po to, aby dać sobie więcej czasu na reakcję w razie gdyby wrogowie chcieli mnie zaskoczyć.
Muzycznie jest przepysznie – utwory stworzone na potrzeby tej gry można przyrównać do kolejki w wesołym miasteczku, ale nie tej rodzinnej, tylko takiej dla największych twardzieli – melodie się przeplatają, występuję częste łamanie rytmu i tempa; na mnie ogromne wrażenie robi użycie dużej ilości samplowanych instrumentów perkusyjnych, co dodaje pompatyczności kawałkom. Melodie bardziej przywodzą na myśl bajkowe krainy czy kojarzą się z cyrkiem aniżeli tematy związane z kosmosem co jest w zgodzie z oprawą graficzną.
Lokacje które gracz przemierza nawiązują do nietypowego charakteru gry – typowo kosmiczne poziomy przeplatają się na przykład z planszami typu morze piratów czy wesołe miasteczko. Grafika również jest bardzo mocną stroną tej produkcji: jest kolorowo, niektóre obiekty są naprawdę ogromne i potrafią zajmować dużą część ekranu (i są animowane!) co jest rzadko spotykane w grach na tą platformę. |
« Ostatnia zmiana: 10.11.2017, 08:00:18 wysłana przez VertekS »
Zapisane