Autor Wątek: "Szczenięce przygody Ponurego" roz. II, ostatni, mam nadzieję...  (Przeczytany 1012 razy)

Mcin

  • Twój Moderator
  • Moderator Globalny
  • Stały bywalec PG
  • *****
  • Wiadomości: 2922
    • Zobacz profil
W ciemności nocy mogło się wydawać, że droga wiodąca w otchłań lasu jest pusta. Jednak po chwili momencie nieopisane ciemności wydały się mroczniejsze, co wykraczało poza granice wyobraźni. Mrok zbliżał się. Gdy chmury uwolniły długo skrywane światło księżyca, promienie zeszły na ziemię, szukając szczelin pomiędzy koronami dębów. Ostrze kosy zabłysło w ciemności, a kontury szkieletowej postaci w płaszczu wyostrzyły się. Spod kaptura jarzyły się na czerwono piekielne ognie.
Sługa Piekieł wyruszył w kierunku wsi. Po chwili ledwo słyszalny szelest szat został zagłuszony przez krzyki Świętujących w karczmie dzień pański. Nie obawiając się wykrycia, wyruszył wykonać swą pracę tak, jak powinien...



Chyba zostanę pisarzem. Komuś udało się wykryć multikonciarza, a takich rzeczy się nie przepuszcza:



Mieli takie samo IP (zmienne!) tego samego dnia, jeden po drugim, do tego ten sam dostawca... Rangerowi dziękujemy, a Mati wróci po tygodniowym urlopie.
« Ostatnia zmiana: 02.07.2010, 18:51:28 wysłana przez Mcin »