Cóż odświeżę trochę wątek.
Powracam na forum po długiej przerwie, z jednej strony przymusowej ale nie z mojej winy, sprawa jakoś się wyjaśniła (dużo wcześniej, o czym wiedziałem). Z drugiej strony przez ostatnie kilkanaście miesięcy nie miałem nawet chęci pograć w gry i udzielać się na forum.
Wracając do wątku. Jako założyciel tematu nie wyraziłem opinii o grze i robię to teraz.
Nie dawno odpaliłem emulator i zagrałem sobie w kilka tytułów. Jednym z nich był Król Lew. Wspomnienia powróciły.
Około 2001 roku gdy miałem blisko 6 lat dopadliśmy z kuzynem tą grę. Z łatwościom przechodziliśmy 1 poziom, jednak trudny drugi zawsze nas powstrzymywał.
Wypożyczyłem sobie carta na jakiś czas i ostro piłowałem tytuł.
Pewnego dnia, na prawdę nie wiem jakim cudem udało mi się przejść poziom 2. Jakiż to był sukces. Jednak radość nie trwałą długo. Mój Pegasus posiadał zbyt luźne podłączenie zasilania, przez co przy delikatnym poruszeniu nim konsola resetowała się.
Gdy na TV wyświetlił się poziom 3 byłem w prawdziwej euforii. Jednak mama, która akurat podpinała odkurzacz do gniazdka, zahaczyła o przewód Pegasusa i gra wyłączyła się. Płakałem jak chyba nigdy
Przez te lata w mojej głowie było to silnie zakorzeniony. Właśnie dzisiaj dotarłem do 3 poziomu. Jednak nie ma się czym chwalić, bo po raz pierwszy użyłem opcji zapisz/wczytaj i dzięki niej mogłem po raz 2 w życiu tam dotrzeć.
Teraz wiem, że jak na tamten czas osiągnąłem super rezultat dostając się tam bez żadnych tricków, ale zarazem mam świadomość, że nawet gdyby mama nie przerwała mojej gry zakończył bym ją sam. Nawet oszukując nie mogę dostać się do poziomu 4.